Ostatniego dnia wzielismy bambusowe wedki i poszlismy na ryby. Naszym celem bylo zlowienie piranii.
Niestety wedkarstwo nie nalezy do naszych ulubionych dyscyplin sportowych dlatego Marcelo zatroszczyl sie o to aby na obiad na naszym talerzu wyladowala pirania .
Serce piranii. Po wyjeciu nadal bilo przez kilka minut. Niesamowite!
A to juz nasz obiadek. Piranie sa naprawde wysmienite.
Nasza podroz do Pantanalu dobiegla konca. To co tutaj przezylysmy, zobaczylysmy, jakich ludzi poznalysmy- nie da sie opisac slowami ani pokazac na zdjeciach. Wizyta tutaj zostanie jednym z najcenniejszych doswiadczen naszego zycia. Gdy odjezdzalysmy bylysmy bliskie placzu. Chyba dalej jestesmy. Chcemy tam wrocic!
Ps. Jesli ktos sie wybiera- polecamy Posade Santa Clara- swietna organizacja czasu, urocze miejsce, wysmienita kuchnia i najlepsi przewodnicy.
Wspaniałe. To co przeżyłyście - tego Wam już nikt nigdy nie zabierze. ;-) M.iT.
OdpowiedzUsuńO ja świetne zdjęcia! Dziewczyny niesamowite wspomnienia będziecie miały :-)
OdpowiedzUsuń~ Ewa.