W Puno byłyśmy o 5:00 rano, z dworca udałyśmy się do hostelu, gdzie wzięłyśmy prysznic i zjadłyśmy śniadanie. O 7:00 przyjechał po nas busik zbierający turystów z okolicznych hosteli do portu. Tam przesiadłyśmy się na łódkę, która zabrała nas na całodzienny rejs po jeziorze Titicaca, okolicznych pływających wyspach z trzciny i wyspę Taquile.
Jezioro Titicaca jest najwyżej położonym jeziorem na świecie, znajduje się na wys. 3819 m n.p.m. i zajmuje powierzchnię 8562 km2. Nazwa Titicaca składa się z dwóch wyrazów wywodzących się z języka Ajmara, "titi" oznacza pumę, a "caca" skałę, czyli skała pumy.
Wyruszamy, rano jest jeszcze dosyć chłodno. Pierwsze promienie słońca zaczynają nas powoli rozgrzewać.
Tak wygląda nasza łajba w środku.
Pływające wyspy na jeziorze Titicaca zamieszkiwane są obecnie przez potomków Uro, którzy wymarli (ostatni prawdziwy Uro zmarł ok. 1958 r.). Uro nazywali się ludźmi jeziora "Kot-suns" i uważani byli za najbardziej dziki lud w państwie Inków. Zastąpili ich Metysi - potomkowie Aymara i Qechua, którzy żyją głównie z turystyki.
Wszystko wykonane z trzciny totora. Mieszkańcy wysp budują z niej swoje wyspy, chaty, łodzie, a nawet ją jedzą! Dzieci bardzo chętnie przeżuwają jej łodygi. My również zostaliśmy poczęstowani przysmakiem potomków ludów Uro.
Następnie przepłynęliśmy na wyspę Taquile, gdzie trafiliśmy akurat na niedzielne przemówienie rady plemienia, a następnie zjedliśmy lunch w bardzo urokliwym miejscu.
Do Puno wróciłyśmy wieczorem z nieco spalonymi buźkami, więc rada od nas: na takich wysokościach n.p.m. i na wodzie stosujcie kremy z dużymi filtrami... :P
Ale śliczne miejsce,dzięki Wam my również zwiedzamy te piękne tereny
OdpowiedzUsuńjesteście wielkie.Czekamy na dalszą podróż.E.P
Te wasze opowieści są tak zachęcające, że chyba następne wakacje spędzimy w Peru. I to nie tylko ze względu na cenę :) MiT
OdpowiedzUsuń